ręki.<br> Tymczasem ich urzędnik spokojnie oświadczył:<br> - Panowie, bardzo dobrze, że garniecie się do walki, ale<br>załatwiamy kolejno. Na razie dam wam skierowanie do<br>pensjonatu Krakowitz i odpoczywajcie, a jak już wypoczniecie,<br>to proszę telefonować na ten oto numer.<br> Dwoma taksówkami w ciągu kilkunastu minut podjechali<br>pod pensjonat Krakowitz przy ulicy Lajosa Kossutha. Zostali<br>zakwaterowani w dwóch pokojach: Józef Krzeptowski, Andrzej<br>Frączysty i Andrzej Podczerwiński - w trzyosobowym,<br>pozostali dwaj - w pokoju dwuosobowym. Właścicielka<br>pensjonatu - obywatelka węgierska, pochodzenia polskiego,<br>znająca język polski - zaprosiła ich na obiad.<br> Potem poprosili właścicielkę, żeby ich nie budzono na<br>żaden posiłek, gdyż są tak zmęczeni i senni. Rzeczywiście