Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Twórczość
Nr: 11
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1968
ukochana Lubonia, w której spędził trzydzieści lat swego długiego życia, była dla mnie, w młodości, jakby drugim domem rodzinnym, a właściwie takim eldoradem, jakim bywają dla dzieci i podrostków domy wujów i ciotek bezdzietnych, zatem takich, którzy całą swą serdeczność a z nią razem i hojność przelewają na siostrzeńców. W Luboni bowiem, za mego dzieciństwa i młodości, mieszkał wnuk generała, Henryk Morawski, który był bratem mojej babki, a był ożeniony - dziwnym kaprysem pokoleń - z siostrą mego ojca. Tak więc podwójnie z nami spokrewniona Lubonia głęboko zapadła mi w serce. Był to dwór z pozoru nieduży, ale bardzo "pakowny", pełen przybudówek, facjatek
ukochana Lubonia, w której spędził trzydzieści lat swego długiego życia, była dla mnie, w młodości, jakby drugim domem rodzinnym, a właściwie takim eldoradem, jakim bywają dla dzieci i podrostków domy wujów i ciotek bezdzietnych, zatem takich, którzy całą swą serdeczność a z nią razem i hojność przelewają na siostrzeńców. W Luboni bowiem, za mego dzieciństwa i młodości, mieszkał wnuk generała, Henryk Morawski, który był bratem mojej babki, a był ożeniony - dziwnym kaprysem pokoleń - z siostrą mego ojca. Tak więc podwójnie z nami spokrewniona Lubonia głęboko zapadła mi w serce. Był to dwór z pozoru nieduży, ale bardzo "pakowny", pełen przybudówek, facjatek
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego