została zerwana i nie odpowiedziałem mu na pytanie, lecz jeszcze przez chwilę widziałem go: biegł do szkoły wśród rosyjskich kolegów i koleżanek, jedyny tu Polak, a ja nie wiadomo skąd znałem ich imiona i wiedziałem, że to Tania, a to Jura, to Oleg, to Kławdia, i pomyślałem, że miała rację Ludka, kiedy mówiła, że jeszcze rok, jeszcze dwa, a my, polscy zesłańcy, ci młodsi, niczym się już nie będziemy od nich, starożyłow, różnili...<br>i obraz zacierał się, znikał, ale zdołałem jeszcze uchwycić jego uśmiech i ten znak, który mi przesyłał, a znaczyło to, że jednak nie zapomni, choć jego szlak minął