Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kultura
Nr: 7-8
Miejsce wydania: Paryż
Rok: 1964
Policzki miała zaróżowione od sidry, ale na twarzy jej nie było uśmiechu. Nie było też żadnego specjalnego wyrazu. Po prostu zawodowy wyraz dobrze wyszkolonej pielęgniarki.
- Chicas - powiedziała spokojnie - dziś żadna z nas nie idzie do domu. Zaraz będzie tu dr Rowland i przywiozą dziecko z kulą w głowie. Ciężki przypadek.
- Mala suerte - powiedziała Norma - miałam iść na zabawę z narzeczonym. Będzie zły. Że też nawet w taką noc,

jak dziś, nie może być spokoju. Co za zwierzę strzelało do dziecka?
- Nie wiem - powiedziała Magdalena - może to wypadek? Tyle teraz strzelają po ulicach...
- Kto będzie dawał narkozę? - zapytała rzeczowo. Maria Rosa.
- Nie
Policzki miała zaróżowione od sidry, ale na twarzy jej nie było uśmiechu. Nie było też żadnego specjalnego wyrazu. Po prostu zawodowy wyraz dobrze wyszkolonej pielęgniarki.<br>- Chicas - powiedziała spokojnie - dziś żadna z nas nie idzie do domu. Zaraz będzie tu dr Rowland i przywiozą dziecko z kulą w głowie. Ciężki przypadek.<br>- Mala suerte - powiedziała Norma - miałam iść na zabawę z narzeczonym. Będzie zły. Że też nawet w taką noc,<br><br>&lt;page nr=127&gt; jak dziś, nie może być spokoju. Co za zwierzę strzelało do dziecka?<br>- Nie wiem - powiedziała Magdalena - może to wypadek? Tyle teraz strzelają po ulicach...<br>- Kto będzie dawał narkozę? - zapytała rzeczowo. Maria Rosa.<br>- Nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego