nim odnosiło się wrażenie, że myślami jest nieobecny. I chociaż łączyła nas bliska braterska zażyłość nie potrafiłbym twierdzić, te znałem go lepiej niż kogokolwiek z przyjaciół lub chociażby przygodnych znajomych. Odnosiłem się do niego jak do młodszego brata, otaczałem go opieką, starałem się ułatwić mu egzystencję. W przeciwieństwie do mnie Marian nie budził sympatii. Ceniono jego talent, ale zarzucano mu egoizm i niewdzięczność w stosunku do mnie. Powiedziałbym, że miał w sobie coś z żałosnej, a równocześnie odpychającej osobowości Van Gogha. Obrazy Mariana, wystawiane w Paryżu, w Hadze, w Monte Carlo, wywoływały najbardziej kontrowersyjne opinie. Obok entuzjastycznych recenzji ukazywały się w