Typ tekstu: Książka
Autor: Orłoś Kazimierz
Tytuł: Niebieski szklarz
Rok: 1996
słyszałem, jak ostrze uderza o ziemię. Raz-dwa, raz-dwa! Raz!
Było cicho. W ciszy patrzyliśmy na tę żonglerkę. Nigdy nie
widziałem kogoś, kto by tak umiał żonglować nożem - spokojnie, bez
wysiłku, jakby nóż był posłuszny. Żywy. Ojciec powiedział później, że
tak kiedyś grało się w "pikuty". - Ten podobny do Metysa byłby mistrzem
- dodał.
Teraz wstał i podszedł do plecaka. Z bocznej kieszeni wyjął
skórzany portfel - trochę wytarty na krawędziach. Zajrzał do środka.
Kojak wyciągnął rękę. - Pokaż no, pokaż! - Zamrugał jasnymi
rzęsami.
Widziałem, jak ojciec wyjmował z przegródki pieniądze, odliczył
kilka banknotów i chciał podać temu w czerwonej koszuli. Kiedy
przechodził
słyszałem, jak ostrze uderza o ziemię. Raz-dwa, raz-dwa! Raz!<br> Było cicho. W ciszy patrzyliśmy na tę żonglerkę. Nigdy nie<br>widziałem kogoś, kto by tak umiał żonglować nożem - spokojnie, bez<br>wysiłku, jakby nóż był posłuszny. Żywy. Ojciec powiedział później, że<br>tak kiedyś grało się w "pikuty". - Ten podobny do Metysa byłby mistrzem<br>- dodał.<br> Teraz wstał i podszedł do plecaka. Z bocznej kieszeni wyjął<br>skórzany portfel - trochę wytarty na krawędziach. Zajrzał do środka.<br> Kojak wyciągnął rękę. - Pokaż no, pokaż! - Zamrugał jasnymi<br>rzęsami.<br> Widziałem, jak ojciec wyjmował z przegródki pieniądze, odliczył<br>kilka banknotów i chciał podać temu w czerwonej koszuli. Kiedy<br>przechodził
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego