włosy, osypywał nagi grzbiet kurzawą.<br>Istvan zaniepokoił się o wóz. Zaciskając powieki wyjrzał na plac. Auto stało opodal, jak wierne zwierzę, zdawało się drgać lekko pod tętentami przeciągającej wichury. Pomyślał, że nawet jeśli nie odjadą, lepiej tam na wygodnych siedzeniach przeczekać burzę.<br>Przebiegł, otworzył kluczykiem drzwi, które pchnęły go gwałtownie. Mocował się, zanim Margit zapadła we wnętrzu i sam się usadowił.<br>- Dokoła nas kipią chmury. Jesteśmy jak w kabinie samolotu - dokręcał szyby, przez które wdzierał się pył.<br>W rwącej strudze piasku zobaczyli zieloną papużkę, którą wiatr przetaczał z rozrzuconymi skrzydłami, wyłamując jej długie lotki.<br>- Biedny ptak.<br>- Ludzie biedni - poprawił. - Pomyśl o budach