ku górze, pod światło zachodu i wpatrując się we mnie, powiedziała z okrutną, koleżeńską szczerością: - Jesteś stary, Alek.<br>Alek. Ona pierwsza, po iluż to latach, nazywała mnie imieniem mojej młodości.<br>2.X. Długi spacer.<br>W drodze powrotnej zatrzymałem się w pobliżu grających w piłkę sportowców.<br>Boisko przylega do cmentarnego muru.<br>Mur niski, wykruszony.<br>Piłka raz po raz przepadałana drugą stronę, pomiędzy groby.<br>Przeskakiwali przez murek, pędzili po nią niecierpliwie i jeszcze z cmentarza wykopywali na stadion.<br>Dużo przy tym wrzawy i śmiechu.<br>Zdawało mi się, że rozpoznaję niektóre twarze - to ci ze świątecznych tańców na tarasie, harcujący z niedorzecznym wdziękiem na