późnym popołudniem opuszczał biuro, nie wracał najkrótszą drogą do wynajętej willi na Mokotowie. Jechał wolno limuzyną wzdłuż chodników, przyglądając się spieszącym do domu kobietom. Kiedy było ciepło, lubił wysiąść z samochodu i spacerować po ulicach. <br>Od kiedy pracował za granicą, fascynowały go kobiety innej niż on rasy. Uwielbiał przyglądać się Murzynkom w Nairobi czy Kinszasie. Potem, w Egipcie, nie mógł oprzeć się podążaniu wzrokiem za zakwefionymi Arabkami. Marzył, żeby poznać ich czarne i oliwkowe ciała. Wydawały mu się tak inne od kobiet jego rasy, tak egzotyczne, niosące w sobie nieokreśloną tajemnicę, obietnicę jakiejś szczególnej rozkoszy, której nie mogły mu dać kobiety