pozwoliłam. Drewno należy do mnie, niech się nie czepia.<br>Zosia zaczęła wobec tego czepiać się nas obydwojga.<br>- Przecież to nie może tak zostać, co wy sobie wyobrażacie? Wyjedziemy, a Alicja ma to wszystko sama zrobić? Rozbebeszyć było komu, ale skończyć to już nie ma! Kto niby ma być od tego?<br>- My. Uspokój się. Są trudności na razie, widzisz przecież, że ustawicznie jakieś zwłoki nam wchodzą w paradę.<br>- W ogródku nie ma żadnych zwłok!<br>- Nie wiadomo. Ciemno, nic nie widać, rano niby nic nie było, ale teraz kto wie, czy tam gdzieś coś nie leży...<br>Zosia wzdrygnęła się nerwowo.<br>- Przestań, na litość