Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
oczach położy, a drugą pod ramię. I w krzaki ciągnie kreta opuchłego, wlecze ciało w odorze podziemi.
Kościelny biegiem po auto dostawcze Szubadki. Położyć biedaka, osss­trożżżż­nie.

*****

Obudziło Hansa bliskie krakanie gawrona. "To ten wczorajszy biedak... przecież on już nie żyje. Czarny kot". Podszedł do okna. Pomału rozepchnął okiennice. Na murze ogrodu siedział czarny ptak i wołał leżącego przy ścieżce zesztywniałego towarzysza wspólnych gniazd i lotów.
Piąty dzień, zaczęty rozpaczą wdowieństwa. Zamknął okno. Woda buchnęła z kranu za gorąca. Ręcznik, na poręczy krzesła przy piecu, był przyjemnie suchy i ciepły.
Schody jakoś twardsze niż zazwyczaj. Na dole drzwi na dwór były
oczach położy, a drugą pod ramię. I w krzaki ciągnie kreta opuchłego, wlecze ciało w odorze podziemi. <br>Kościelny biegiem po auto dostawcze Szubadki. Położyć biedaka, osss­trożżżż­nie. <br><br>*****<br><br>Obudziło Hansa bliskie krakanie gawrona. "To ten wczorajszy biedak... przecież on już nie żyje. Czarny kot". Podszedł do okna. Pomału rozepchnął okiennice. Na murze ogrodu siedział czarny ptak i wołał leżącego przy ścieżce zesztywniałego towarzysza wspólnych gniazd i lotów. <br>Piąty dzień, zaczęty rozpaczą wdowieństwa. Zamknął okno. Woda buchnęła z kranu za gorąca. Ręcznik, na poręczy krzesła przy piecu, był przyjemnie suchy i ciepły. <br>Schody jakoś twardsze niż zazwyczaj. Na dole drzwi na dwór były
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego