Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Baśnie i poematy
Lata powstania: 1945-1948
naprzód rumak chyży,
Mnie wciąga coraz wyżej,
Obijam się o mury
I widzę, patrząc z góry,
Że koń mój poprzez mgły
Nie większy jest od pchły.

Migają piętra wieży,
Czupryna mi się jeży,
Bo lęk mam nieustanny,
Czy dotrę do Joanny?
Lecz oto już jej twarz.
"Stój koniu! Dokąd gnasz?"

Na wprost jej okna wiszę,
Na linie się kołyszę,
Spoglądam, a Joanna
To całkiem stara panna,
Co ma z sześćdziesiąt lat.
"No - myślę - ładny kwiat!"

Zgarbiona, siwiuteńka,
Maleńka babuleńka!
Snadź podróż moja trwała
Czterdzieści lat bez mała.
I ja - w odbiciu szyb -
Już jestem stary grzyb.

Widokiem tym złamany
Chwyciłem nóż składany
naprzód rumak chyży,<br>Mnie wciąga coraz wyżej,<br>Obijam się o mury<br>I widzę, patrząc z góry,<br>Że koń mój poprzez mgły<br>Nie większy jest od pchły.<br><br>Migają piętra wieży,<br>Czupryna mi się jeży,<br>Bo lęk mam nieustanny,<br>Czy dotrę do Joanny?<br>Lecz oto już jej twarz.<br>"Stój koniu! Dokąd gnasz?"<br><br>Na wprost jej okna wiszę,<br>Na linie się kołyszę,<br>Spoglądam, a Joanna<br>To całkiem stara panna,<br>Co ma z sześćdziesiąt lat.<br>"No - myślę - ładny kwiat!"<br><br>Zgarbiona, siwiuteńka,<br>Maleńka babuleńka!<br>Snadź podróż moja trwała<br>Czterdzieści lat bez mała.<br>I ja - w odbiciu szyb -<br>Już jestem stary grzyb.<br><br>Widokiem tym złamany<br>Chwyciłem nóż składany
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego