Roszko wpadł z rozwianym włosem, wyglądał jak ten motyl po przejściu huraganu.<br>- Spadły. Kawy, biszkopta, koniaku, papierosa, wódki - zaordynował.<br>Przyzwyczailiśmy się, że kiedy Roszko wpada z rozwianym włosem i bez krawata, trzeba bez pytania spełniać jego zachcianki. Roszko zjadł, wypił, zapalił i załamał ręce.<br>- Jestem bankrutem - załkał. - Mogę jeszcze biszkopta? - Nabrał sobie bez pytania dużą porcję, a resztę schował do teczki. - Bessa na giełdzie - wyznał z pełnymi ustami. - Wszystko spada. Moje lokaty leżą. Od rana straciłem co najmniej dobry samochód.<br>- Może będzie lepiej, na giełdzie to już tak jest, że raz spada, a raz się podnosi - pocieszyła Roszka najlepsza z żon z