przyznacie, że tylko starzy przyjaciele są w stanie tak beztrosko, dla wspólnej przyjemności, warczeć, dyrektor w głębi duszy czuł się winny. Nie ulegało wątpliwości, że niepotrzebnie obudził smacznie śpiącego gościa, którego prawem było spać tak długo, jak mu się tylko podoba. Postanowił w jakiś sposób naprawić tę całą nieprzyjemną sprawę. Nachylił się do ucha portiera i szepnął:<br>- Jak on się właściwie nazywa?<br>- Kto? - zapytał po cichu portier.<br>- No ten, u którego teraz jesteśmy?<br>- Wspaniały, Ferdynand Wspaniały.<br>- Wspaniale - mruknął dyrektor.<br>Portier jeszcze raz nachylił się dyrektorowi do ucha:<br>- Nie: wspaniale, tylko: Wspaniały.<br>- Wiem, że Wspaniały - szepnął oschle dyrektor.<br>- Wydawało mi się, że pan