Typ tekstu: Książka
Autor: Myśliwski Wiesław
Tytuł: Widnokrąg
Rok: 1996
koniec wsi do
siostry, a gdyśmy się rozstawali, rzekła:
- Niech was Jasna Panienka prowadzi. Znajdziecie, znajdziecie. Czemuż
mielibyście nie znaleźć?
Za to chłopy, gdy matka któremuś wspomniała, że zgubiłem tego buta,
mieli wszyscy jedną radę, żeby zlać mnie, to na drugi raz nie zgubię.
Któryś nawet mi pod nogi splunął:
- Nagła krew, buta zgubić. O, bym zlał, bym zlał.
Inny aż zakipiał:
- Surowym rzemieniem bym zlał. I po gołym tyłku. Ażby krew sikała.
A któremuś oczy wyszły na wierzch, twarz spurpurowiała i wycharczał:
- By tak na mojego padło, utopiłbym zarazę. Jak mi Bóg miły,
utopiłbym. Albo z domu won! I nie
koniec wsi do<br>siostry, a gdyśmy się rozstawali, rzekła:<br> - Niech was Jasna Panienka prowadzi. Znajdziecie, znajdziecie. Czemuż<br>mielibyście nie znaleźć?<br> Za to chłopy, gdy matka któremuś wspomniała, że zgubiłem tego buta,<br>mieli wszyscy jedną radę, żeby zlać mnie, to na drugi raz nie zgubię.<br>Któryś nawet mi pod nogi splunął:<br> - Nagła krew, buta zgubić. O, bym zlał, bym zlał.<br> Inny aż zakipiał:<br> - Surowym rzemieniem bym zlał. I po gołym tyłku. Ażby krew sikała.<br> A któremuś oczy wyszły na wierzch, twarz spurpurowiała i wycharczał:<br> - By tak na mojego padło, utopiłbym zarazę. Jak mi Bóg miły,<br>utopiłbym. Albo z domu won! I nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego