Typ tekstu: Książka
Autor: Jagiełło Michał
Tytuł: Wołanie w górach
Rok: 1999
oczekującym pomocy, dzielił nas od niego pas traw i kilkadziesiąt metrów skalnej zerwy. Niestety zapadł zmrok, a przewieszona ściana i pogarszające się warunki atmosferyczne nie pozwoliły na nocny zjazd. Zbyt duże ryzyko. Wycofaliśmy się.
- I jak? - witają nas koledzy pytaniem.
- Nieźle, choć mogą być trudności z założeniem stanowiska zjazdowego - odpowiadamy.
Naprędce sporządzona kolacja, próba snu pod płachtą biwakową, bo padał deszcz. Świtem - bardziej wyczuwanym niż dostrzeżonym - kontynuowaliśmy zakładanie poręczówek. Szło się niby łatwo, ale podczas deszczu trzeba uważać w dwójnasób, trzeba tak poprowadzić liny, by mogli z nich korzystać koledzy transportujący ciężki sprzęt ratowniczy. Zakładanie stanowiska asekuracyjnego, przygotowania do zjazdu. Maciek
oczekującym pomocy, dzielił nas od niego pas traw i kilkadziesiąt metrów skalnej zerwy. Niestety zapadł zmrok, a przewieszona ściana i pogarszające się warunki atmosferyczne nie pozwoliły na nocny zjazd. Zbyt duże ryzyko. Wycofaliśmy się.<br>- I jak? - witają nas koledzy pytaniem.<br>- Nieźle, choć mogą być trudności z założeniem stanowiska zjazdowego - odpowiadamy.<br>Naprędce sporządzona kolacja, próba snu pod płachtą biwakową, bo padał deszcz. Świtem - bardziej wyczuwanym niż dostrzeżonym - kontynuowaliśmy zakładanie poręczówek. Szło się niby łatwo, ale podczas deszczu trzeba uważać w dwójnasób, trzeba tak poprowadzić liny, by mogli z nich korzystać koledzy transportujący ciężki sprzęt ratowniczy. Zakładanie stanowiska asekuracyjnego, przygotowania do zjazdu. Maciek
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego