była parodia sprawiedliwości! Bardzo mi zależy, żebyś dobrze wypadł, Jasiu.<br>- A dużo tam będzie osób? - pytałem dalej.<br>- Ze trzydzieści - odparła Renata. - Kilka już poznałeś. Co ty, Jasiu? Czyżbyś się jeszcze bał?!<br>- Ale skąd - odparłem z uśmiechem, a raczej z grymasem. Wiedziałem, że nie mam na co liczyć, jeżeli ją zawiodę. Następne dni stały się dla mnie koszmarem, choć powinny być samą radością we wspólnym pokoiku i na wspólnym tapczanie. Zresztą Renata mało się mną zajmowała: godzinami grzebała w dziełach klasyków marksizmu. Gdy następnego wieczora się do niej przytuliłem, zakochany i podniecony jej ciałem, powiedziała nagle:<br>- Byłoby dobrze, Jasiu, gdybyś napisał relację z