Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
na jawie. Czułem, że jej pragnę. Nie zdawałem sobie jeszsze jasno sprawy, na czym to pragnienie polega. Wiedziałem tylko jedzno: po raz pierwszy czułem, jak burzy się we mnie krew.

Tak zaczął się ten tydzień w Pliutach, w drugiej połowie sierpnia, kiedy spadają gwiazdy i zbliża się "trzecia żelazna noc".

Nazajutrz zerwałem się bardzo wcześnie. Cały dom jeszcze spał. Przez jakiś czas błąkałem się po lasku, potem cichutko wszedłem na werandę i przez oszklone drzwi zajrzałem do pokoju. Kazia spała. Kołdra była odrzucona, biała nocna koszula zsunęła się z ramienia. Jedna noga, obnażona po udo, zwisała z łóżka. Powoli zaczęło mi
na jawie. Czułem, że jej pragnę. Nie zdawałem sobie jeszsze jasno sprawy, na czym to pragnienie polega. Wiedziałem tylko jedzno: po raz pierwszy czułem, jak burzy się we mnie krew.<br><br>Tak zaczął się ten tydzień w Pliutach, w drugiej połowie sierpnia, kiedy spadają gwiazdy i zbliża się "trzecia żelazna noc".<br><br>Nazajutrz zerwałem się bardzo wcześnie. Cały dom jeszcze spał. Przez jakiś czas błąkałem się po lasku, potem cichutko wszedłem na werandę i przez oszklone drzwi zajrzałem do pokoju. Kazia spała. Kołdra była odrzucona, biała nocna koszula zsunęła się z ramienia. Jedna noga, obnażona po udo, zwisała z łóżka. Powoli zaczęło mi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego