Typ tekstu: Książka
Autor: Grynberg Henryk
Tytuł: Drohobycz, Drohobycz
Rok: 1997
prawy - uratowały mi tej zimy życie.

Tygodniami chodziłam po lasach, nie spotykając człowieka. Raz zostałam na dzień w stodole, żeby odpocząć i posłuchać ludzkiego głosu. O świcie ktoś się zaczął wdrapywać na siano. Chłopiec, niewiele starszy ode mnie. Szczo ty tut robysz? Zabyrajsia! Pozwól mi zostać tylko do zmierzchu, prosiłam. Ne! Nehajno! - zawołał. Biegłam ze wszystkich sił, bo robiło się coraz widniej, a ja w środku wsi i nie miałam się gdzie skryć. Nic tylko się rzucić do studni. Wskoczyłam w wiadro i spuściłam się na łańcuchu. Siedziałam w wodzie do zmierzchu. Nie czułam zimna i jakoś nikt tego dnia nie
prawy - uratowały mi tej zimy życie.<br><br>Tygodniami chodziłam po lasach, nie spotykając człowieka. Raz zostałam na dzień w stodole, żeby odpocząć i posłuchać ludzkiego głosu. O świcie ktoś się zaczął wdrapywać na siano. Chłopiec, niewiele starszy ode mnie. Szczo ty tut robysz? Zabyrajsia! Pozwól mi zostać tylko do zmierzchu, prosiłam. Ne! Nehajno! - zawołał. Biegłam ze wszystkich sił, bo robiło się coraz widniej, a ja w środku wsi i nie miałam się gdzie skryć. Nic tylko się rzucić do studni. Wskoczyłam w wiadro i spuściłam się na łańcuchu. Siedziałam w wodzie do zmierzchu. Nie czułam zimna i jakoś nikt tego dnia nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego