czerwoność... Splunął rzęsiście, według zwyczaju, i podniósł się z ławy.<br>- No, to i pójdę!<br>- Ojej, gdzież wam tak pilno, Mrowcu?<br>- Pilno, niepilno... alem zły! Przez tę szelmę Ho norkę!... Już ja jej, psiejkrwi; ziobra naznaczę czym twardym, jak wróci!<br>Nu, a po co bić?... pokrzyczeć wystarczy, a bić nie zdrowo!<br>- Nie twoja rzecz, Majerku... Płacę!<br>Wyszperął garść miedziaków ż kamizelki, odliczył po dwakroć i na stół wysypał. Podał rękę karczmarzowi i wyszedł pomrukując.<br>W sieni natknął się na dwóch starych chłopów Pozdrowił mimochodem, obrzucając ich twarze śliskim, natrętnym wejrzeniem. Odpowiedzieli mu jakoś niechętnie -- <page nr=72> - Gajek i Błach! - utwierdził w myśli ich nazwiska