Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
bolą, w oczach ćmienie, a przerwać nie sposób! Lekko mi na duszy, przyjemnie, że jestem wolny: Zdaję sobie sprawę, że wyczekuję. Że po to jeszcze siedzę w tym mieście, by czekać. Ale nie przeszkadza mi to. Nowe czekanie odczuwam jako niegroźną, powierzchowną recydywę, właściwie tylko z nazwy przypominającą dawną chorobę. Niemniej przeto, ilekroć się zbliżam do miejsc wiążących się z bytnościami ojca w Rzymie, doznaję delikatnego ukłucia w sercu. Koło Hotelu Borromini nie zatrzymuję się. A kiedy mnie pan Szumowski przy każdym posiłku przeprasza, że znowu nie może towarzyszyć mi do dawnego "Apolinarego", pocieszam go szczerze, zapewniając, że to nic nie
bolą, w oczach ćmienie, a przerwać nie sposób! Lekko mi na duszy, przyjemnie, że jestem wolny: Zdaję sobie sprawę, że wyczekuję. Że po to jeszcze siedzę w tym mieście, by czekać. Ale nie przeszkadza mi to. Nowe czekanie odczuwam jako niegroźną, powierzchowną recydywę, właściwie tylko z nazwy przypominającą dawną chorobę. Niemniej przeto, ilekroć się zbliżam do miejsc wiążących się z bytnościami ojca w Rzymie, doznaję delikatnego ukłucia w sercu. Koło Hotelu Borromini nie zatrzymuję się. A kiedy mnie pan Szumowski przy każdym posiłku przeprasza, że znowu nie może towarzyszyć mi do dawnego "Apolinarego", pocieszam go szczerze, zapewniając, że to nic nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego