uprać, nakarmić dzieci i psa. Dopiero to jest zwyczajne życie. Robert, jak każdy normalny facet, nie chodzi cały czas rozmarzony, z głową w chmurach, romantyczny jak Mickiewicz z pomnika.<br>Do niedawna oboje byli typowymi dziećmi wielkiego miasta. Mieszkali w miejscu, gdzie dawna Warszawa łączy się z nową, czyli na Pradze. Nieopodal legendarnego Bazaru Różyckiego. Mieszkanko niczego sobie. Ale dzieci szły w lata. Emanuel i Beniamin (czy ktoś pamięta, że to imiona z największych przebojów Roberta) weszli w wiek, w którym należy - jak powiadał troszkę złośliwie Antoni Słonimski „izolować młodych barbarzyńców od normalnego społeczeństwa". Monika żartuje, że i dzieci, mąż i