na ASP. Bycie artystą zupełnie mu nie odpowiadało, więc na naradzie rodzinnej postanowiono, że Mireczek powinien wykierować się na architekta - w Milanówku budowało się coraz więcej, niedaleka Warszawa wciąż poszukiwała swojego oblicza, a w dodatku tak się składało, że wujek Mirka, przedwojenny jeszcze pułkownik, był bliskim znajomym naczelnego architekta Warszawy. Obaj, tak jak i cała rodzina Mirka, pochodzili zza Buga i wciąż jeszcze w ich głosie słychać było śpiewny, wschodni akcent.<br>Mirek nie cierpiał rodziny, nie znosił Milanówka i marzył tylko o tym, żeby zdobywszy jakiś zawód usamodzielnić się jak najprędzej, a już najlepiej wyjechać za granicę. Wujek pułkownik, który jakoś