powrócę do niego.<br>Podniosła rękę żałośnie, a jednocześnie uśmiechnęła się dobrotliwie.<br>- Ja natomiast wiem, że to już jest niemożliwe!... - zakończyła z determinacją.<br>Ręka jej wciąż jeszcze była w powietrzu, chirurg pochwycił ją obiema rękami i pocałował, podczas gdy Rebeka z miłością patrzyła na jego pochyloną kudłatą głowę. - Mój mały!... - szepnęła.<br>Oboje wiedzieli dokładnie, co ma nastąpić w chwili następnej i ta pewność podniecała ich jednakowo. Chirurg pochylił się ku niej, Rebeka nagle się zgarbiła, jak gdyby wyjęto z jej ciała kręgosłup, chirurg objął ramionami podatne, rozpływające się ciało, firanka zaś w oknie wydęła się znowu. "Przecież to jest największą prawdą", pomyślał