Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
Ja panu profesorowi słoiczek maleńki... na przypomnienie naszej fary...
I wychodzi w ogniach kobieco­kuchennego wzruszenia.
Piją kawę. Hans w myślach, aż mu się czoło marszczy.
- Księże proboszczu, proszę darować, że powracam do... ale, jak myślę o trudnościach związanych z ukrywaniem, leczeniem mego ojca... chciałbym chociaż symbolicznie, a jednak konkretnie...
- Opatrzność, mój synu... Ludzie pomogli. Doktor, on tu zachodził... przez kościół. - Śmieje się. - Choć niedowiarek... a tu nagle zrobił się pobożny. Bezinteresownie... Już dawno nie żyje.
- No a... pogrzeb... trumna?
Proboszcz sięgnie po fajkę. Zapali i zza wałów dymu obronnego:
- Szubadko pomógł. Przyszedł z kimś, kogo nie znałem. Był oczywiście ojciec
Ja panu profesorowi słoiczek maleńki... na przypomnienie naszej fary... <br>I wychodzi w ogniach kobieco­kuchennego wzruszenia. <br>Piją kawę. Hans w myślach, aż mu się czoło marszczy. <br>- Księże proboszczu, proszę darować, że powracam do... ale, jak myślę o trudnościach związanych z ukrywaniem, leczeniem mego ojca... chciałbym chociaż symbolicznie, a jednak konkretnie... <br>- Opatrzność, mój synu... Ludzie pomogli. Doktor, on tu zachodził... przez kościół. - Śmieje się. - Choć niedowiarek... a tu nagle zrobił się pobożny. Bezinteresownie... Już dawno nie żyje. <br>- No a... pogrzeb... trumna? <br>Proboszcz sięgnie po fajkę. Zapali i zza wałów dymu obronnego: <br>- Szubadko pomógł. Przyszedł z kimś, kogo nie znałem. Był oczywiście ojciec
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego