z Radomskich Zakładów Tytoniowych. Tych drugich, "krakowskich", dziadek nie uznawał, chyba że z poczęstunku. Papierosy wyłudzał od ludzi tak często, że zyskał przydomek "Tej" - od ulubionej zaczepki: "Tej, masz zapalić?" Dużych paczek, z dwudziestoma papierosami, nie kupował z czystego skąpstwa. <br>Dziesiątka w szufladzie jest niedbale sklejona z taniego białego papieru. Paczka u góry ma oddarty fragment rogu. W środku brakuje zaledwie jednego, może dwóch papierosów. Są świeże, pachną kiepskim krajowym tytoniem, który nie zdążył wyschnąć. Z boku paczki widać wydrukowaną rozmazanym tuszem datę produkcji: "28/05/65". Kiedy opuszczała fabrykę, skończyłem akurat trzynaście lat. <br>Rozdział I<br>Pierwszego czerwca moja kuzynka Tola