już byliśmy dwoma konnymi poetami, przyprawionymi o poezję tą krótką, fioletową burzą nad jeziorem Kromań, bliźniaczą siostrą Świtezi. <br> Za sprawą więc Paszy rozpoczęły się dla mnie moje wspaniałe, ostatnie młodzieńcze wakacje. Już więcej przed wojną ich nie miałem. Potem po niej przyszedł czas urlopów, a to zupełnie co innego. Czarodziejka Pasza sprawiła, że za jej zaklęciem, w miejsce obojętnych, oficjalnych ludzi, którzy mnie dotąd otaczali odkryłem nagle wokół siebie serdeczność i życzliwość, a nawet - zażyłość. Pasza starała się też wytłumaczyć mi dotychczasowe zachowanie swego rodzeństwa szokiem, jakim była dla nich niedawna, przedwczesna śmierć uwielbianej, pięknej matki i zbyt pośpieszne ponowne małżeństwo