nie ma nic lepszego niż Pax Americana. I na tym polega dramat współczesności. Amerykanie uważają, że spełniają dziejową misję, a ich posłannictwem jest propagowanie jednej, ich zdaniem najlepszej wizji świata, którą w chwili obecnej jest globalizacja. Ponieważ rzeczywiście nie ma obecnie doskonalszej alternatywy, która gwarantowałaby względną stabilność świata, przyjmujemy warunki Pax Americana.<br>Robimy to rzeczywiście bez bezpośredniego przymusu (choć najzagorzalsi antyglobaliści, jak Noam Chomsky, twierdzą co innego), ale z rozsądku dyktowanego strachem. Z wdzięczności za pokój godzimy się na hamburgery i zajadamy je grzecznie, bo tak każe rozum, choć żołądek zwija się od mdłości. Globalizm to inteligentniejsze wcielenie wcześniejszych uniwersalizujących i