żaden z zagranicznych obserwatorów, przyjeżdżają obiecujący cuda agitatorzy - mówi &lt;name type="org"&gt;"Rz"&lt;/&gt; &lt;name type="person"&gt;Tatiana Krawczuk&lt;/&gt; ze sztabu wyborczego &lt;name type="person"&gt;Juszczenki&lt;/&gt; w &lt;name type="place"&gt;Popielni&lt;/&gt; w obwodzie żytomierskim.<br>Według jej szefa &lt;name type="person"&gt;Jurija Procenki&lt;/&gt; na mieszkańców wsi skutecznie działa również obietnica przyznania &lt;gap&gt;, kilkuhektarowego kawałka ziemi należącego kiedyś do kołchozu.<br>Agitacja za kandydatem władzy to jednak nie tylko obietnice. Po pierwszej turze dyrektor cukrowni &lt;name type="person"&gt;Ołeksij Sawczuk&lt;/&gt; zwolnił kilku pracowników, którzy głosowali na &lt;name type="person"&gt;Juszczenkę&lt;/&gt;. - W taki sposób pokazał, że nieposłusznych czekają surowe konsekwencje - twierdzi &lt;name type="person"&gt;Procenko&lt;/&gt;. Dyrektor, wraz z kilkoma szefami administracji rejonowej, zasiada zresztą w komisji wyborczej.<br>&lt;name type="place"&gt;Andruszki&lt;/&gt;, niewielkie miasteczko koło &lt;name type="place"&gt;Żytomierza&lt;/&gt;. Mieszka tutaj ponad półtora tysiąca ludzi. Większość pracuje w miejscowej