Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 12(32)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
już wełnianej czapeczki. Nie mam wątpliwości, że zobaczyłem anioła.
Jest rok tysiąc dziewięćset osiemdziesiąty szósty. Grudzień. Ja i mój kolega Kubeł stoimy pod "Remontem". Dyszymy jak zbite psy. Jeszcze dwadzieścia minut temu goniło nas po ulicy sześciu skinów. Dwa tygodnie potem napiszę o tym wypracowanie, które zatytułuję "Spowiedź dziecięcia ćwieków". Polonista powie, że ten temat jest do niczego. Mówiąc brutalnie, dostanę za to cwajkę.
Jest rok, którego cyfr nie znam. Jesteś małym dzieckiem. Masz wełnianą czapeczkę i organki. Gdzieś w innej galaktyce urodzi się dziewczynka, w której zakochasz się bez pamięci dwadzieścia dwa lata później. Do mnie podejdzie pijany kominiarz. Przyprowadzi
już wełnianej czapeczki. Nie mam wątpliwości, że zobaczyłem anioła. <br>Jest rok tysiąc dziewięćset osiemdziesiąty szósty. Grudzień. Ja i mój kolega Kubeł stoimy pod "Remontem". Dyszymy jak zbite psy. Jeszcze dwadzieścia minut temu goniło nas po ulicy sześciu skinów. Dwa tygodnie potem napiszę o tym wypracowanie, które zatytułuję "Spowiedź dziecięcia ćwieków". Polonista powie, że ten temat jest do niczego. Mówiąc brutalnie, dostanę za to &lt;orig&gt;cwajkę&lt;/&gt;. <br>Jest rok, którego cyfr nie znam. Jesteś małym dzieckiem. Masz wełnianą czapeczkę i organki. Gdzieś w innej galaktyce urodzi się dziewczynka, w której zakochasz się bez pamięci dwadzieścia dwa lata później. Do mnie podejdzie pijany kominiarz. Przyprowadzi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego