Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
w czystym jak łza spirytusie... to napój z nich wykwintny... nie dla nałogowców. Po co tu komentować, pan docent już zdążył ocenić moją "białą mokkę"... - Zapalił fajkę. A Hans znowu kilka kropel na język. "Dam mu zapalić. Rzeczywiście trunek zalatuje trupem. Co mi do głowy strzeliło z tą skórką pomarańczową.
Pomarańcze prosto z trumny".
Milczeli. Proboszcz wstał. Stanął twarzą do półek i wyciągnął rękę. A tu pukanie i drzwi uchylone. Gospodyni.
- Das Essen ist bereit... proszę do stołu. W ślad za proboszczem. Z nie nakrytej wazy unosił się zapach grzybów. Gospodyni czerpała chochelką zupę parującą lasem po nocy wilgotnej. Ksiądz nie
w czystym jak łza spirytusie... to napój z nich wykwintny... nie dla nałogowców. Po co tu komentować, pan docent już zdążył ocenić moją "białą mokkę"... - Zapalił fajkę. A Hans znowu kilka kropel na język. "Dam mu zapalić. Rzeczywiście trunek zalatuje trupem. Co mi do głowy strzeliło z tą skórką pomarańczową. <br>Pomarańcze prosto z trumny". <br>Milczeli. Proboszcz wstał. Stanął twarzą do półek i wyciągnął rękę. A tu pukanie i drzwi uchylone. Gospodyni. <br>- Das Essen ist bereit... proszę do stołu. W ślad za proboszczem. Z nie nakrytej wazy unosił się zapach grzybów. Gospodyni czerpała chochelką zupę parującą lasem po nocy wilgotnej. Ksiądz nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego