Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Wieża jaskółki
Rok: 2001
się zbiega, a w nim niewiasty są i dzieci. Tedy powiem ci tylko, że ja za jakieś dziesięć dni w Claremont stanę. Kto chce praw dochodzić, zniewag mścić albo Falkę mi odbierać, niechaj do Claremont przybywa.
- Ja tam przybędę!
- Będę tam czekał. A teraz wynoście się stąd.
- Bali się go. Potwornie się go bali. Czułam bijący od nich strach.
Kelpie zarżała głośno, szarpnęła łbem.
- Było ich czterech, uzbrojonych po zęby. A on jeden, w pocerowanych kalesonach i wystrzępionej koszulinie z przykrótkimi rękawami. Byłby śmieszny, gdyby... Gdyby nie był straszny.
Vysogota milczał, mrużąc załzawione od wiatru oczy. Stali na wzniesieniu, górującym nad
się zbiega, a w nim niewiasty są i dzieci. Tedy powiem ci tylko, że ja za jakieś dziesięć dni w Claremont stanę. Kto chce praw dochodzić, zniewag mścić albo Falkę mi odbierać, niechaj do Claremont przybywa.<br>- Ja tam przybędę!<br>- Będę tam czekał. A teraz wynoście się stąd.<br> - Bali się go. Potwornie się go bali. Czułam bijący od nich strach.<br>Kelpie zarżała głośno, szarpnęła łbem.<br>- Było ich czterech, uzbrojonych po zęby. A on jeden, w pocerowanych kalesonach i wystrzępionej koszulinie z przykrótkimi rękawami. Byłby śmieszny, gdyby... Gdyby nie był straszny.<br>Vysogota milczał, mrużąc załzawione od wiatru oczy. Stali na wzniesieniu, górującym nad
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego