chciał się oderwać od swoich daremnych pragnień, których w<br>końcu sługą poddanym się stał, i ode mnie, od jedności naszej, w której<br>przecież niczego nie zaznał. Więc gdzieżby mógł pójść, jak nie do sadu,<br>nad rzekę, popatrzeć, czy mu brzegu przybyło.<br> Czułem, jak strach zaczyna mi podsuwać coraz groźniejsze przeczucia.<br>Prawie go widziałem, jak nad rzeką siedział i płakał nad tym brzegiem,<br>w który nagle zwątpił, czy mu przybywa, czy go tylko zwodzi. Nie byłem<br>pewny, czy to najwłaściwsza chwila, aby go odnaleźć, kiedy płacze, ale<br>ten płacz jego ulgę mi sprawiał, ten płacz wyobrażony przykuwał mnie do<br>niego. Nie w odnalezieniu