upalny dzień ukradkiem<br>Wyszli z domu Tadek z Władkiem<br>I pobiegli hen, do lasu,<br>Żeby zażyć tam wywczasu.<br>Naprzód szli więc traktem bitym,<br>Potem ścieżką między żytem,<br>Potem przeszli most nad rzeką,<br>Skąd już las był niedaleko.<br><br>Hej, cienisty, wonny lesie,<br>Widniejący na bezkresie!<br>Oto w górę modrzew pnie się,<br>Prosto wznosi dumną głowę.<br>Z niego maszty okrętowe<br>Wyciosują cieśle skorzy,<br>A kto pod nim się położy,<br>Temu przyśnią się podróże.<br>Tu znów jawor tonie w chmurze,<br>A kto zaśnie pod jaworem,<br>Temu przyśni się wieczorem<br>Żołnierz, co szedł lasem, borem...<br><br>Tu dąb wznosi się ku górze,<br>A konary jego duże