Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
tłumaczył wszystko.
Za dużo rozbitych, miejscami spiętrzonych w dwie albo i trzy warstwy wozów, za mało ratowników, czasu i sprzętu. Kiernacki potrzebował sekund, by zorientować się, że to nie jest jedna z tych akcji, do których przywołuje się kamerzystę, by było się na czym szkolić i czym chwalić.
- Dembosz, Kiernacki! - Pułkownik wyrwał się z wianuszka podkomendnych. - Chodźcie tu, do cholery! - Wyszedł im naprzeciw i gestem powstrzymał próbującego o coś pytać medyka. - Jak się tak będziecie ruszać, do zimy gnoja nie dorwiemy!
- Co mam robić? - uprzedziła Kiernackiego dziewczyna.
- Brakuje mi ludzi - powiedział ciszej Woskowicz. Nie zrobił się spokojniejszy, po prostu zależało mu
tłumaczył wszystko.<br>Za dużo rozbitych, miejscami spiętrzonych w dwie albo i trzy warstwy wozów, za mało ratowników, czasu i sprzętu. Kiernacki potrzebował sekund, by zorientować się, że to nie jest jedna z tych akcji, do których przywołuje się kamerzystę, by było się na czym szkolić i czym chwalić.<br>- Dembosz, Kiernacki! - Pułkownik wyrwał się z wianuszka podkomendnych. - Chodźcie tu, do cholery! - Wyszedł im naprzeciw i gestem powstrzymał próbującego o coś pytać medyka. - Jak się tak będziecie ruszać, do zimy gnoja nie dorwiemy!<br>- Co mam robić? - uprzedziła Kiernackiego dziewczyna.<br>- Brakuje mi ludzi - powiedział ciszej Woskowicz. Nie zrobił się spokojniejszy, po prostu zależało mu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego