Typ tekstu: Książka
Autor: Dymny Wiesław
Tytuł: Opowiadania zwykłe
Rok wydania: 1997
Rok powstania: 1963
to
gefreiter się zdenerwował i wyłamał mu wszystkie zęby z przodu zwykłymi
obcęgami. To dopiero był początek. Żydzi ci przyszli dobrowolnie.
Widocznie Rabin nie chciał przyjść dobrowolnie, bo go nie było. Ani
pierwszego dnia, ani następnego.
Rano plac był pusty. Ani jednego Żyda, ani prześladowcy.
Poszedłem tam, gdzie zawsze siedział Rabin ze swoją kozą. Gdy
szedłem, byłem zadowolony, że go nie zastanę. Jednak siedział. Siedział
na swoim miejscu i patrzył jak zawsze.
- A jednak nie uciekłeś - powiedziałem zawiedziony.
- Nie. Jeszcze nie pora.
- Więc jednak zamierzasz uciec?
- Nie. Chcę tylko zmienić moje dotychczasowe miejsce.
- No to to samo.
- Nie. Człowiek uciekając nie
to<br>&lt;orig&gt;gefreiter&lt;/&gt; się zdenerwował i wyłamał mu wszystkie zęby z przodu zwykłymi<br>obcęgami. To dopiero był początek. Żydzi ci przyszli dobrowolnie.<br>Widocznie Rabin nie chciał przyjść dobrowolnie, bo go nie było. Ani<br>pierwszego dnia, ani następnego.<br> Rano plac był pusty. Ani jednego Żyda, ani prześladowcy.<br> Poszedłem tam, gdzie zawsze siedział Rabin ze swoją kozą. Gdy<br>szedłem, byłem zadowolony, że go nie zastanę. Jednak siedział. Siedział<br>na swoim miejscu i patrzył jak zawsze.<br> - A jednak nie uciekłeś - powiedziałem zawiedziony.<br> - Nie. Jeszcze nie pora.<br> - Więc jednak zamierzasz uciec?<br> - Nie. Chcę tylko zmienić moje dotychczasowe miejsce.<br> - No to to samo.<br> - Nie. Człowiek uciekając nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego