Gęsto od cieni. Ogarniała ich posępność.<br>- To ja już sobie pójdę, a z tamtym będzie, jak mówiłem - pół powiedział, pół wyszeptał Konstanty. Podniósł dłoń na pożegnanie. - Zamknijcie się na fest, czuję, że coś niedobrego wisi w powietrzu - jeszcze od drzwi doradził.<br>- Dobrej, spokojnej nocy, pozdrów od nas Stefę - pożegnała go Róża.<br>- A ja tobie dziękuję za wszystko - dodał Jassmont.<br>- Nie ma za co. Dobranoc, zaryglujcie się, nie kuście losu.<br>Po godzinie, jak w opowieści o pastorze i jego żonie, było zupełnie ciemno. Jeszcze trochę światła uchowało się przy oknie, słabość mroku. Trwało to chwilę i zgasło. Od wzajemnej bliskości zrobiło im