Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
u nich można było kupić malborasy za trzy zety, łesty za dwa pięćdziesiąt, chińskie kamele za dwa albo pół litra spirtu za dychę.
Zygmunt tuż przed halą targową spostrzegł Rubina. Nie był sam, obok Lew i Owiewka cierpliwie tłumaczyli coś napakowanemu facetowi w seledynowych dresach, z błyszczącym łańcuchem na szyi. Rubin, gdy tylko zauważył Zygmunta, powiedział coś do reszty i ci natychmiast umilkli.
- No cze! Kupujecie coś? Szukam fajek - zagadnął Zygmunt.
Milczenie. Poczuł na sobie nieprzyjemny, przewiercający wzrok Owiewki. Rubin nic, potarł jedynie spocone czoło i odwrócił głowę.
- Spad, Zygi, spad! - odezwał się ze zmęczeniem w głosie.
- Masz problem? - Zygmunt nawinął
u nich można było kupić malborasy za trzy zety, łesty za dwa pięćdziesiąt, chińskie kamele za dwa albo pół litra spirtu za dychę.<br>Zygmunt tuż przed halą targową spostrzegł Rubina. Nie był sam, obok Lew i Owiewka cierpliwie tłumaczyli coś napakowanemu facetowi w seledynowych dresach, z błyszczącym łańcuchem na szyi. Rubin, gdy tylko zauważył Zygmunta, powiedział coś do reszty i ci natychmiast umilkli.<br>- No cze! Kupujecie coś? Szukam fajek - zagadnął Zygmunt.<br>Milczenie. Poczuł na sobie nieprzyjemny, przewiercający wzrok Owiewki. Rubin nic, potarł jedynie spocone czoło i odwrócił głowę.<br>- Spad, Zygi, spad! - odezwał się ze zmęczeniem w głosie.<br>- Masz problem? - Zygmunt nawinął
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego