teraz w koszmarnej celi więziennej, nadal przykuty do resztek ściany, zasypany cegłami i gruzem, w objęciach kościotrupa, to było jeszcze nic. Najprzeraźliwszy ze wszystkiego był fakt, że ów kościotrup warczał. Warczał Lesiowi nad uchem okropnym, przenikliwym, metalicznym dźwiękiem i wszystko wskazywało na to, że będzie tak warczał aż do dnia Sądu Ostatecznego!<br>Tego było dla Lesia za wiele. Z panicznym krzykiem szarpnął się, chcąc zrzucić z siebie upiorny szkielet, z całej siły machnął obciążonymi łańcuchem rękami i z całej siły łupnął się w łokieć. Na krótki moment stanęły mu w oczach wszystkie gwiazdy na firmamencie niebieskim, a potem nagle oprzytomniał.<br>Warczał budzik