robić, jak żyć? Czyli jak zabijać i jak umierać? To znaczy nie jak, tylko za co? I w "Ambasadorze" pada odpowiedź - by dochować wierności, zachować tożsamość, obronić normę. Czy to ma sens? Owszem, ale tylko przy pewnym założeniu, przyjętym wcześniej, choć materializującym się w samym geście. Można bowiem twierdzić, że Sens istnieje poza nami, nie można tego jednak inaczej dowieść niż własną ofiarą. Bez tej ofiary założenie jest tym, czym jest - językowym obłaskawianiem świata. Sama ofiara - "znak i figura mediacji" - przywraca poczucie jedności i tożsamości z Bogiem lub ludźmi. I tym się kończy "Ambasador", nadzieją w beznadziejności. Potrzebą nadziei, bez której