przeciwnie, przeraził się, że go upuszczą i że spadnie gdzieś het, na nieznane dno nieznanej studni.<br> Nieznane dno okazało się przystankiem lub może nawet celem wędrówki, ponieważ zamaskowani zapachem czarnej magnolii tragarze zatrzymali się, położyli prof. Mmaa na ziemi i odwrócili go nogami do dołu.<br> - Sss... - powtórzył jeden z nich. - Spokojnie, nie ma się czego bać!<br> A równocześnie drugi tragarz odsunął oznaczone tajemnym zapachem cytryny tajemne głazki w tajemnym murze i znikł w powstałym w ten sposób tajemnym otworze; po chwili wrócił i dał tajemny znak swemu towarzyszowi: ,,Prowadź go, Guildenstern!"<br> Nazwany Guildensternem pchnął naprzód swego jeńca i prof. Mmaa, przekroczywszy tajemny otwór, usłyszał chór śpiewający