zanim nasi potomkowie po raz kolejny sfilmują tę samą historyczną bajdę pisaną ku pokrzepieniu dziewiętnastowiecznych serc, zrewidują całą tę literacką <orig>matejkiadę</> i nakręcą jakichś swoich "Krzyżaków" wbrew rozbiorowym kompleksom naszych wieszczów, natomiast bliższych tak historycznej jak i psychologicznej prawdzie tego, co się na początku XV w. rzeczywiście działo w Europie Środkowo-Wschodniej między Malborkiem, Krakowem, Wilnem, Pragą, Smoleńskiem i Kijowem? Ta przyszła rewizja nie zmieni faktów. Jagiełło nie spadnie z konia, a Ulrich von Jungingen nie wygra bitwy, ale też ten film XXII w. nie skończy się dość ubogim pomysłem historiozoficznym, że wystarczy urządzić udaną rąbankę z kilkudziesięciu tysięcy mężczyzn, by