ciasto przez maszynkę do mięsa. Dziecko przelotnie oddało pocałunek, oznajmiło, że przysmaki robione są dla niej, bo "babcia", tak nazywała Gawlikową, robi je z ostatniego świniaka. Więcej nie będzie. Ta obojętność małej dotknęła ją mocniej niż przekazana w ten sposób treść. Zostawiła w kuchni kosz i udała się do kancelarii. Surmę zastała przy pustym biurku. Na blacie zielona butelka, częściowo opróżniona, szklanka po musztardzie, na talerzyku skórka po kiełbasie. Nie spojrzał na wracającą, nie spytał o nic i nie odpowiedział na powitanie.<br> - Co się stało?<br> - Nic. Trzeba wynosić się z Malenia. Pani także. Jest do pani papier, zawiadomienie. I miejsce, gdzie