Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
taka kąpiel i wszedłem do wnętrza wyspy. Noc pozawieszała na roślinach krople rosy, które nie zdążyły jeszcze zniknąć. Oblizywałem z liści te drobiny wilgoci. Dawało to tylko chwilową ulgę. Czułem się jak wyschnięta kość na pustyni.
Nie, nie znalazłem wtedy źródła, choć bardzo tego chciałem. Trafiłem na coś zupełnie innego. Szedłem prosto, kierując się w stronę serca wyspy, z zamiarem powrotu tą samą drogą, gdy uznam, że oddaliłem się zbyt daleko. Wtem zieleń skończyła się jak ucięta nożem. Wyszedłem na otwartą przestrzeń. Przede mną znajdowały się opuszczone zabudowania, a właściwie nędzne ich pozostałości. Nie zachował się żaden dach. Ściany były zwietrzałe
taka kąpiel i wszedłem do wnętrza wyspy. Noc pozawieszała na roślinach krople rosy, które nie zdążyły jeszcze zniknąć. Oblizywałem z liści te drobiny wilgoci. Dawało to tylko chwilową ulgę. Czułem się jak wyschnięta kość na pustyni.<br>Nie, nie znalazłem wtedy źródła, choć bardzo tego chciałem. Trafiłem na coś zupełnie innego. Szedłem prosto, kierując się w stronę serca wyspy, z zamiarem powrotu tą samą drogą, gdy uznam, że oddaliłem się zbyt daleko. Wtem zieleń skończyła się jak ucięta nożem. Wyszedłem na otwartą przestrzeń. Przede mną znajdowały się opuszczone zabudowania, a właściwie nędzne ich pozostałości. Nie zachował się żaden dach. Ściany były zwietrzałe
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego