Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
ją uspokoić: - Nie pisałem, ale i nie zmarnowałem czasu. Przyszedł mi do głowy znakomity pomysł, może na opowiadanie, może coś większego. - Otóż wyobraź sobie małe flandryjskie miasteczko około roku 1490, miasteczko nad kanałem, po kanale uwijają się barki, okolica mglista i płaska. Wodne ptactwo, mewy, seledynowe opary rozchodzą się wszędzie. Szron szkli kałuże o świcie, bo to późna jesień. Po lasach gra trąbka, brązowi myśliwi, wiesz, w tamtych czasach noszono się na brązowo. Brąz to bardzo praktyczny kolor, brudu na nim nie znać. W taki syty czas halabardnicy - ochotnicza straż cechów Flandrii - mają swoje święto. Na zbiórkę idą karnie, podśpiewują dziarsko
ją uspokoić: - Nie pisałem, ale i nie zmarnowałem czasu. Przyszedł mi do głowy znakomity pomysł, może na opowiadanie, może coś większego. - Otóż wyobraź sobie małe flandryjskie miasteczko około roku 1490, miasteczko nad kanałem, po kanale uwijają się barki, okolica mglista i płaska. Wodne ptactwo, mewy, seledynowe opary rozchodzą się wszędzie. Szron szkli kałuże o świcie, bo to późna jesień. Po lasach gra trąbka, brązowi myśliwi, wiesz, w tamtych czasach noszono się na brązowo. Brąz to bardzo praktyczny kolor, brudu na nim nie znać. W taki syty czas halabardnicy - ochotnicza straż cechów Flandrii - mają swoje święto. Na zbiórkę idą karnie, podśpiewują dziarsko
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego