Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
jak jest, do szopy, tylko czyjej?
- Mnie przynależny, pierwszym dobiegł - przekrzykiwał innych Mielczarek.
Świst jednej, drugiej kuli, cała seria. Zgromadzenie rozprysło się. Ludzie przypadli do śniegu. Co odważniejsi unosili głowy i patrzyli w pole. Pomruk maszyn zbliżał się. Spoza wzniesienia pagórka wynurzyły się dwa wielkie cielska czołgów.
- Ruscy! - wrzasnęli ludzie.
Tłum zerwał się i biegł naprzeciw maszynom. Słabo je było widać, prószył śnieg. Czołgi parły ku nim, oblepione wojskiem w białych tułubach. Ktoś rzucił w górę czapkę, "Hurra!"
Rozwarte usta, krzyk.
- Stać! - zawołał Surma, gestem poparł rozkaz.
Wysforował się naprzód, czapkę trzymał w ręku, drugą wyciągnął jak do uścisku. Zatrzymani niechętnie
jak jest, do szopy, tylko czyjej?<br>- Mnie przynależny, pierwszym dobiegł - przekrzykiwał innych Mielczarek.<br> Świst jednej, drugiej kuli, cała seria. Zgromadzenie rozprysło się. Ludzie przypadli do śniegu. Co odważniejsi unosili głowy i patrzyli w pole. Pomruk maszyn zbliżał się. Spoza wzniesienia pagórka wynurzyły się dwa wielkie cielska czołgów.<br>- Ruscy! - wrzasnęli ludzie.<br> Tłum zerwał się i biegł naprzeciw maszynom. Słabo je było widać, prószył śnieg. Czołgi parły ku nim, oblepione wojskiem w białych tułubach. Ktoś rzucił w górę czapkę, "Hurra!" <br>Rozwarte usta, krzyk.<br>- Stać! - zawołał Surma, gestem poparł rozkaz.<br>Wysforował się naprzód, czapkę trzymał w ręku, drugą wyciągnął jak do uścisku. Zatrzymani niechętnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego