brunatne jak kosmaty orzech, <br>W mosty wiszące splotły się nad głową. <br><br>Nie widzi, przyszły czytelnik poetów, <br>Ni krzywych płotów ani wron pod chmurą, <br>400<br>Gotów już odtąd mieszkać w kraju czarów. <br>To on, jeżeli oszczędzi go zguba, <br>Zachowa czułość dla tych, co go wiedli. <br>A Iwaszkiewicz, Lechoń i Słonimski, <br>Wierzyński, Tuwim na zawsze zostaną <br>405<br>Tak, jak spotkała ich młodziutka pamięć, <br>Kto większy, a kto mniejszy, nie zapyta. <br>Za barwą będzie gonił w każdym inną,<br>Prowadząc czółno Amazonką planet. <br><br>Tam Wittlin ciągle wkłada łyżkę zupy <br>410<br>W zarosłe usta człowieczego głodu, <br>Baliński słyszy dzwoneczki karawan <br>W różowo-szare zmierzchy Ispahanu, <br>Tytus