gromadzili się przed lazaretem "Niezwyciężonego", aby usłyszeć nowiny o stanie Kertelena. Wydawał im się nie tyle ofiarą zagadkowego ataku, co istotą nieludzką, stworem odmiennym od nich wszystkich, <page nr=83> zupełnie jakby uwierzyli w fantastyczne bajki i sądzili, że możliwe jest przekształcenie człowieka, jednego z nich, przez wrogie, obce siły planety w monstrum. W rzeczywistości był on tylko kaleką; okazało się zresztą, że jego umysł, nagi jak nowo narodzonego dziecka i tak samo pusty, przyjmuje wiedzę, której udzielali mu lekarze, i stopniowo uczył się mówić, zupełnie właśnie jak małe dziecko; z lazaretu nie dobiegało już niepodobne do ludzkiego głosu skomlenie, okropne przez to, że bezsensowny