Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
ostry ból pod kolanem, noga zesztywniała nagle i z płaczem osunął się na ziemię obok wroga.
- Teraz ja, teraz ja! - sapnął generał.
- Daj mi przyłożyć - prosił żałośnie Strupel. - Popatrz, jak ja wyglądam. Mutra nie wpuści mnie do domu, fakt.
Dzień szedł przez dolinę jasny i łagodny. Dzięcioł kuł gdzieś niedaleko. Z wysokich gałęzi jak krople miodu zwisały ciężkie szyszki. A oni tu pod świerkiem systematycznie, dysząc z wysiłku, tratowali Polka. Kiedy przestał zasłaniać się rękami, odeszli na bok i usiedli, żeby odpocząć.
- O Jezu, jak mnie wszystko boli - stęknął Strupel.
- Dosunął nam, taki syn, fakt.
- Jemu też starczy - powiedział generał, trzymając chusteczkę
ostry ból pod kolanem, noga zesztywniała nagle i z płaczem osunął się na ziemię obok wroga.<br>- Teraz ja, teraz ja! - sapnął generał.<br>- Daj mi przyłożyć - prosił żałośnie Strupel. - Popatrz, jak ja wyglądam. Mutra nie wpuści mnie do domu, fakt.<br>Dzień szedł przez dolinę jasny i łagodny. Dzięcioł kuł gdzieś niedaleko. Z wysokich gałęzi jak krople miodu zwisały ciężkie szyszki. A oni tu pod świerkiem systematycznie, dysząc z wysiłku, tratowali Polka. Kiedy przestał zasłaniać się rękami, odeszli na bok i usiedli, żeby odpocząć.<br>- O Jezu, jak mnie wszystko boli - stęknął Strupel. <br>- Dosunął nam, taki syn, fakt.<br>- Jemu też starczy - powiedział generał, trzymając chusteczkę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego