Typ tekstu: Książka
Autor: Głębski Jacek
Tytuł: Kuracja
Rok: 1998
kogoś, kto zechciałby ze mną porozmawiać. Korytarz był pusty. Wróciłem na salę i ku mojemu zdziwieniu ujrzałem tego drugiego, jak gramoli się z łóżka. Gdy wszedłem na salę, wlepił we mnie przenikliwe spojrzenie i po swojemu, jak pierwszego dnia mojego pobytu, zaczął poruszać bezgłośnie ustami, nie spuszczając ze mnie wzroku. Zachęcony podszedłem bliżej. Dosłyszałem, jak mamrocze pod nosem: "...". I nagle niespodziewanie uśmiechnął się do mnie szeroko. "Cześć" - powiedział radośnie i wyciągnął rękę. Nie wiedziałem, co mam robić. Na wszelki wypadek uścisnąłem mu dłoń i w tej samej chwili dostałem potwornie silny cios między oczy.
Ocknąłem się na podłodze otoczony pielęgniarkami. Oczy
kogoś, kto zechciałby ze mną porozmawiać. Korytarz był pusty. Wróciłem na salę i ku mojemu zdziwieniu ujrzałem tego drugiego, jak gramoli się z łóżka. Gdy wszedłem na salę, wlepił we mnie przenikliwe spojrzenie i po swojemu, jak pierwszego dnia mojego pobytu, zaczął poruszać bezgłośnie ustami, nie spuszczając ze mnie wzroku. Zachęcony podszedłem bliżej. Dosłyszałem, jak mamrocze pod nosem: "&lt;vocal desc="bdziu... bdzi... bdziu"&gt;...". I nagle niespodziewanie uśmiechnął się do mnie szeroko. "Cześć" - powiedział radośnie i wyciągnął rękę. Nie wiedziałem, co mam robić. Na wszelki wypadek uścisnąłem mu dłoń i w tej samej chwili dostałem potwornie silny cios między oczy.<br>Ocknąłem się na podłodze otoczony pielęgniarkami. Oczy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego